Dotrzeć do Królestwa Natury jest bardzo łatwo. Przechodzi się przez wąską, żelazną kładkę przerzuconą nad rzeką a dalej nie ma już nic. W zimowe, mroźne noce, kiedy domy sąsiadów zostają za plecami, staje się twarzą w twarz z Orionem. Wisi majestatycznie nad Jopowym – polem, na którym rosną stare jabłonie a śnieg zalega do późnej wiosny. Mija się ostatnie budynki. Porośnięta trawą polana płynnie przechodzi w błotnistą drogę, która wcina się w wąwóz i przez tunel z drzew prowadzi na szerokie połacie łąk. Po lewej łąka z nieczynną już studnią. Jej kamienna pokrywa latem przyjemnie się nagrzewa oddając rozciągniętemu na niej ciału nagromadzone ciepło. Po prawej Majcyne, na którym dziadek pasł krowy, dalej Staszkowe. Na wprost kilka kolejnych łąk, ciągnących się aż do Budki i torów kolejowych, które w gorące dni pachną specyficzną mieszanką zapachu drewna, stali i smaru. Zapachu, który od zawsze kojarzy mi się z podróżą.
Jako dzieci chodziłyśmy tam bardzo często. Tego dnia było dość pochmurno i chłodno. Skakałyśmy po zaoranym polu i nagle stanęłyśmy jak wryte, bo niebo rozstąpiło się i spłynął z niego słoneczny blask, który miękkim światłem oświetlił znajdujące się przed nami łąki. Zieleń trawy zamieniła się w czyste złoto i któraś z nas szepnęła pod nosem z przejęciem:
– To Bóg.
Upadłyśmy na kolana i przez jakiś czas klęczałyśmy w błocie.
Od tej pory duchowość jednoznacznie kojarzy mi się z Naturą a Bóg zamienił się w drzewo – w buk. Kiedy dorosłam świadomie porzuciłam kościelne mury, które z czasem zaczęły mnie ograniczać, przytłaczać i wywoływać klaustrofobiczne uczucie tęsknoty za przestrzenią. Nie potrzebuję pośredników w poszukiwaniu nadprzyrodzonego pierwiastka. Sumienie najlepiej oczyszcza samotny spacer. Kiedy wszystkie myśli kotłują ci się w głowie, nie masz wyjścia – musisz z nimi zrobić porządek. Nie przekonuje mnie idea życia po to, by być szczęśliwym po śmierci – wolę być szczęśliwa tu i teraz. Nie przeraża mnie perspektywa końca – fascynuje wizja rozłożenia na atomy i wzięcia udziału w odwiecznym cyklu Natury.
Nie czekam na Raj, bo mam go na wyciągnięcie ręki: w łąkach, lasach, rzekach, górach i gwiazdach. I w zupełności mi to wystarcza.