– (…) i wyobraź sobie, młoda, że żyjesz w galicyjskiej wsi i jadło chłopu gotujesz. Żurek na ten przykład. Wiesz jak się gotuje żurek? – kiwam głową. – Nie może być! I do tego żurku dajesz chłopu jajko. No i jakie dasz? Kurze czy kacze?
– Kurze! – wyrwało się babci.
– Aaa, właśnie, że nie! Kacze, proszę pani. Kacze. Bo kurze jajko to, proszę sobie wyobrazić, była waluta. Szła baba z jajkami na targ i…
– A co to jest? – babcia wskazała palcem na drewniany, podłużny przyrząd.
– Proszę mi nie przerywać! Przedtem pani pytała, to teraz niech pani słucha, jak mówię. No to już pani powiem. To proszę pani jest sikawka. Nie żaden wałek do ciasta. Kobiety to tak mają, że co by do ręki nie wzięły, to im się wydaje, że to do kuchni. Tu wałek, tam garnek… A to sikawka jest! I działa tak. No i co, młoda, tak patrzysz? Ha! Nie spodziewałaś się! Tego rodzaju sikawek używano do dogaszania pożaru. Robiło się tak, a potem tak, wodę naciągało i…
– A to, co to jest? Mogę zobaczyć? – przerwała znowu babcia.
– No i po się mnie pani pyta, czy może, jak już sobie pani sama wzięła? …I gasiło się tlący się jeszcze ogień. A to, o ten tutaj przyrząd, służył do ściągania z dachu resztek płonącej strzechy. A jak strzecha na dachu była, to co znaczyło? Który dom był bogatszy, ten z dachem pokrytym strzechą czy gontem?
Cisza.
– Nooo… Gonetem? – odparła pytająco mama.
– Aaaa, wcale, że nie! Bo strzechą. Jak strzecha na dachu była, to znaczyło, że i zboże było. Żyto konkretnie. A jak chłop zboże miał, to miał wszystko. No i co, młoda? Jezusie, nie patrz tak na mnie, ja pięćdziesiąt osiem lat mam, żonę, choroba jasna…
– – –
Miasteczko Galicyjskie jest filią Sądeckiego Parku Etnograficznego. Rekonstrukcja fragmentu zabudowy małomiasteczkowej obejmuje niewielki plac rynkowy i pierzeje z kilkunastoma domami. Miasteczko przybliża atmosferę małych miasteczek dawnej prowincji monarchii austro-węgierskiej z przełomu XIX i XX wieku.
Akurat trafiłyśmy na wystawę starych samochodów. Powyższy dialog miał miejsce w Chatce Strażaka, w której spędziłyśmy kilkadziesiąt minut – zaczęło się od opowieści o dawnych wozach strażackich a skończyło na technikach wypiekania chleba. Polecam zajrzeć :).