Dotrzeć do Królestwa Natury jest bardzo łatwo. Przechodzi się przez wąską, żelazną kładkę przerzuconą nad rzeką a dalej nie ma już nic. W zimowe, mroźne noce, kiedy domy sąsiadów zostają za plecami, staje się twarzą w twarz z Orionem.
Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo, że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca.
W góry chodzi się po to, by się zmęczyć. Uświadomić sobie istnienie mięśni, o których nie miało się pojęcia. Poczuć bicie serca, które chce się wyrwać z ciała. Zachłysnąć się wciąganym w płuca powietrzem. Dać oślepić Słońcu. I przeklinać pod nosem, obiecując sobie, że już nigdy się tam nie wróci, dobrze wiedząc, że wraca się zawsze.
Zadziwiające, jak dobrze fizyczna droga, którą idziemy przez świat pokrywa się z naszą wędrówką przez życie.
O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie bądź na dobrej stopie ze wszystkimi. Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoja opowieść. Unikaj głośnych i napastliwych – są udręką ducha. Porównując się z innymi możesz stać się próżny i zgorzkniały, bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie. Niech twoje osiągnięcia zarówno jak plany będą…
Najbardziej boję się tego, że stracę pamięć. Że cała kolekcja wspomnień, wrażeń i doświadczeń pewnego dnia zniknie i nie będę miała już do czego tęsknić.
Żyjesz z dnia na dzień, czekając, aż w końcu coś się zmieni. Ale nie zmienia się nic.
Masz w sobie coś z mrocznego klauna (z zacięciem filozoficznym) – powiedział mi kiedyś Ernest. Po tych słowach zapuściłam brodę i zamieszkałam w beczce, gdzie radośnie snuję swoje rozważania na temat życia.
Czego tu szukasz człowiecza istoto? Czyż miejsce twoje nie jest między ludźmi? Nie uciekaj przed sobą. Usiądź, nie mów nic. Bądź chwilą. Czujesz? Tak pachnie życie.